Do tej pory poznawaliśmy choroby duchowe, natomiast od dzisiaj rozpoczynamy proces leczenia naszego serca.
Dziś pierwsze zalecenie: skruszone serce.
Sercem skruszonym nie pogardzisz, Panie.
Ale zanim się to serce skruszy, to trzeba poznać odkryć swój grzech, zobaczyć do czego jestem, byłem zdolny.
Psalmista modli się do Pana słowami, zgładź moją nieprawość, obmyj mnie zupełnie z mojej winy, oczyść mnie z grzechu mojego, uznaję bowiem nieprawość moją. Nie spowiada się, nie żałuje za grzechy sąsiada, dzieci, męża, żony. Tylko za swoje.
Na Mszy Świętej, jest taki moment, kiedy bijemy się w piersi, i z wielką skruchą wołamy: moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Trzeba odkryć, przyznać się, że to ja zgrzeszyłem.
Zaniedbanie modlitwy codziennej, niedzielnej Eucharystii, kłótnie, oszczerstwa, plotkowanie, gniew, chowanie urazy, zatargi sąsiedzkie, brak przebaczenia, pijaństwo, grzechy cudze, kiedy nie reagujemy na grzech, gorszymy innych, pożądliwe spojrzenia i czyny, chciwość, brak wdzięczności.
Trzeba zobaczyć swój grzech, przyznać się do niego i zobaczyć konsekwencje naszego złego postępowania. A potem, jeśli zobaczylibyśmy, jaką krzywdę zadajemy bliźnim swoim nieodpowiednim słowem, obmową, złością, awanturą, jak grzeszymy przeciwko samemu Bogu brakiem szacunku do świętości, brakiem modlitwy, to być może nasze serce skruszy się jeszcze bardziej.