Wielki Post

WIELKI TYDZIEŃ 2020

NIEDZIELA PALMOWA

Wjazd Jezusa do Jerozolimy.
Gdy się przybliżyli do Jerozolimy i przyszli do Betfage na Górze Oliwnej, wtedy Jezus posłał swoich uczniów i rzekł im: «Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz znajdziecie oślicę uwiązaną i źrebię z nią. Odwiążcie je i przyprowadźcie do Mnie. A gdyby wam kto co mówił, powiecie: „Pan ich potrzebuje, a zaraz je puści”». Stało się to, żeby się spełniło słowo proroka: „Powiedzcie Córze Syjońskiej: Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy”. Uczniowie poszli i uczynili, jak im Jezus polecił. Przyprowadzili oślicę i źrebię i położyli na nie swe płaszcze, a On usiadł na nich. A ogromny tłum słał swe płaszcze na drodze, inni obcinali gałązki z drzew i ścielili na drodze. A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno: «Hosanna Synowi Dawida. Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie. Hosanna na wysokościach». Gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto, i pytano: «Kto to jest?» A tłumy odpowiadały: «To jest prorok Jezus z Nazaretu w Galilei».

Ten tydzień rozpoczyna się radosną procesją z gałązkami oliwnymi: cały lud przyjmuje Jezusa. Dzieci, młodzież śpiewają, chwalą Jezusa.

Ale ten tydzień przebiega pod znakiem tajemnicy śmierci Jezusa i Jego zmartwychwstania. Wysłuchaliśmy Męki Pańskiej. Dobrze nam zrobi, jeśli zadamy sobie tylko jedno pytanie: kim jestem?

Kim jestem ja w obliczu mojego Pana? Kim jestem w obliczu Jezusa, który w świątecznej atmosferze wjeżdża do Jerozolimy?

Czy potrafię wyrazić moją radość, chwalić Go?
Czy odnoszę się do Niego z dystansem?
Kim jestem w obliczu Jezusa, który cierpi?

Usłyszeliśmy wiele imion, wiele imion. Grupy zwierzchników, niektórych kapłanów, niektórych faryzeuszów, niektórych nauczycieli prawa, którzy postanowili Go zabić. Czekali na okazję, aby Go pojmać. Czy jestem jak jeden z nich?

Usłyszeliśmy także inne imię: Judasz. 30 srebrników. Czy jestem jak Judasz?

Usłyszeliśmy inne imiona: uczniów, którzy nic nie rozumieli, którzy zasnęli, podczas gdy Pan cierpiał. Czy moje życie jest uśpione? Czy też jestem jak uczniowie, którzy nie mogli zrozumieć, co to znaczy zdradzić Jezusa? Czy jak inny uczeń, który chciał wszystko rozwiązać za pomocą miecza: czy jestem jak oni? Czy jestem jak Judasz, który udaje, że kocha, i całuje Nauczyciela, aby Go wydać, zdradzając Go?

Czy jestem jak owi zwierzchnicy, którzy w pośpiechu zbierają sąd i szukają fałszywych świadków: czy jestem jak oni? A kiedy tak postępuję, jeśli tak czynię, czy sądzę, że w ten sposób zbawiam lud?

Czy jestem jak Piłat? Czy kiedy widzę, że sytuacja jest trudna, umywam ręce i nie potrafię wziąć na siebie odpowiedzialności, i pozwalam skazywać — lub sam skazuję — osoby?

Czy jestem jak ten tłum, który nie wiedział dokładnie, czy jest na zgromadzeniu religijnym, w sądzie czy w cyrku, i wybrał Barabasza? Im było wszystko jedno: zabawniejsze było upokorzenie Jezusa.

Czy jestem jak żołnierze, którzy bili Pana, pluli na Niego, obrażali Go, bawiło ich upokarzanie Pana?

Czy jestem jak Cyrenejczyk, który wracał z pracy zmęczony, ale okazał dobrą wolę i pomógł Panu nieść krzyż?

Czy jestem jak ci, którzy przechodzili przed krzyżem i szydzili z Jezusa: «Był taki odważny! Niech zstąpi z krzyża, a uwierzymy w Niego!». Szydzić z Jezusa…

Czy jestem jak te odważne kobiety i jak Matka Jezusa, które były tam, cierpiały w milczeniu?

Czy jestem jak Józef, ukryty uczeń, który zabrał ciało Jezusa z miłością, aby je pochować?

Czy jestem jak dwie Marie, które stały przed grobem płacząc, modląc się?

Czy jestem jak owi zwierzchnicy, którzy następnego dnia udali się do Piłata, mówiąc: «Spójrz, on powiedział, że zmartwychwstanie. Oby nie było kolejnego oszustwa!», i powstrzymują życie, zapieczętowują grób, aby bronić doktryny, aby nie doszło do głosu życie?

Gdzie jest moje serce? Do której z tych osób jestem podobny? Niech to pytanie nam towarzyszy przez cały tydzień.



WIELKI PONIEDZIAŁEK

Z Ewangelii według Świętego Jana
Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta usługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego, drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi stopy, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku.
Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z Jego uczniów, ten, który Go miał wydać: «Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?» Powiedział zaś to nie dlatego, że dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem i mając trzos, wykradał to, co składano. Na to rzekł Jezus: «Zostaw ją! Przechowała to, aby Mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze macie u siebie, Mnie zaś nie zawsze macie». Wielki tłum Żydów dowiedział się, że tam jest; a przybyli nie tylko ze względu na Jezusa, ale także by ujrzeć Łazarza, którego wskrzesił z martwych. Arcykapłani zatem postanowili zabić również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa.

ROZWAŻANIE
Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam, że miłość Bogu można oka­zać bardzo prostym ludzkim gestem. „Maria wzięła funt szlachet­nego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła”. Pan Jezus docenił ten gest, chociaż skojarzył go sobie z ostatnią posługą oddawaną podczas pogrzebu. „Zostaw ją! Przechowała to, aby Mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu”.
Na początku Wielkiego Tygodnia, kiedy wkraczamy w czas Mę­ki Pańskiej, trzeba się zastanowić jak mamy okazywać swoją miłość Bogu w takim właśnie kontekście. Jak miłować Boga, gdy stajemy w obliczu tak wielkiej miłości, gdy stajemy pod krzyżem. „Bóg tak umiłował świat, że Syna swego dał”. „Własnego Syna nie oszczędził, lecz za nas wszystkich ofiarował”. Jak odpowiedzieć na taką mi­łość!?
Uczynek Marii jest dla nas tutaj wskazówką. Trzeba to uczynić zwyczajnym ludzkim sposobem. Bóg nie wymaga od nas rzeczy nad­zwyczajnych.
Cóż zatem mamy czynić, aby w te dni Wielkiego Tygodnia odpowiedzieć Bogu miłością na miłość?
Trzeba być po prostu obecnym przy cierpiącym Jezusie.



WIELKI WTOREK

Z Ewangelii według św. Jana
W czasie wieczerzy z uczniami Jezus wzruszył się do głębi i tak oświadczył: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeden z was Mnie wyda». Spoglądali uczniowie jeden na drugiego, niepewni, o kim mówi. Jeden z Jego uczniów – ten, którego Jezus miłował – spoczywał na Jego piersi. Jemu to dał znak Szymon Piotr i rzekł do niego: Kto to jest? O kim mówi? Ten, oparłszy się zaraz na piersi Jezusa, rzekł do Niego: Panie, któż to jest? Jezus odparł: To ten, dla którego umoczę kawałek chleba i podam mu. Umoczywszy więc kawałek chleba, wziął i podał Judaszowi, synowi Szymona Iskarioty. A po spożyciu kawałka chleba wstąpił w niego Szatan. Jezus zaś rzekł do niego: Co masz uczynić, czyń prędzej!  Nikt jednak z biesiadników nie rozumiał, dlaczego mu to powiedział. Ponieważ Judasz miał pieczę nad trzosem, niektórzy sądzili, że Jezus powiedział do niego: Zakup, czego nam potrzeba na święto, albo żeby dał coś ubogim. On więc po spożyciu kawałka chleba zaraz wyszedł. A była noc. Po jego wyjściu rzekł Jezus: Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy. Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale – jak to Żydom powiedziałem, tak i teraz wam mówię – dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie. Rzekł do Niego Szymon Piotr: Panie, dokąd idziesz? Odpowiedział Mu Jezus: Dokąd Ja idę, ty teraz za Mną pójść nie możesz, ale później pójdziesz. Powiedział Mu Piotr: Panie, dlaczego teraz nie mogę pójść za Tobą? Życie moje oddam za Ciebie. Odpowiedział Jezus: Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Kogut nie zapieje, aż ty trzy razy się Mnie wyprzesz.

ROZWAŻANIE
Rozważając Mękę naszego Pana Jezusa Chrystusa, spotykamy się z dramatycznym momentem: Piotr, uczeń Zbawiciela, zapiera się swego Pana i Mistrza. Wszyscy czterej Ewangeliści szczegółowo opisują to wydarzenie.
Po pojmaniu Pana Jezusa Piotr poszedł na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Wszedł tam na dziedziniec i usiadł między służbą, aby widzieć, jaki będzie wynik. Było zimno, więc rozpalono ognisko, aby się ogrzać. A jakaś służąca, zobaczywszy go siedzącego przy ogniu, przyjrzała mu się uważnie i rzekła: I ten był razem z Nim. Lecz on zaprzeczył temu, mówiąc: Nie znam Go, kobieto. Po chwili zobaczył go ktoś inny i rzekł: I ty jesteś jednym z nich. Piotr odrzekł: Człowieku, nie jestem. Ewangelista Mateusz kończy opis zaparcia się Piotra słowami: Po chwili ci, którzy tam stali, zbliżyli się i rzekli do Piotra: Na pewno i ty jesteś jednym z nich, bo i twoja mowa cię zdradza. Wtedy począł się zaklinać i przysięgać: Nie znam tego Człowieka. I w tej chwili kogut zapiał. Wspomniał Piotr na słowo Jezusa, który mu powiedział: Zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz. Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał.
Jezus po przesłuchaniu przed Najwyższą Radą, przechodząc, obrócił się i spojrzał na Piotra. Było to spojrzenie miłości i przebaczenia. Piotr zapłakał i zaczął żałować za swój czyn.
Dlaczego tak się stało, co spowodowało upadek tak wielkiego Apostoła? Były tego dwa powody. Piotr był człowiekiem głęboko religijnym, gorliwym, ale pewnym siebie, porywczym i to w dużej mierze wpłynęło na jego czyn. Gdy Jezus mówił: Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy, Piotr stanowczo zaprotestował: Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię. Piotr mówił te słowa pod wpływem czystej, prawdziwej miłości, ale jednak po ludzku słabej.
Drugim powodem upadku Piotra był zwykły, ludzki strach. On się po prostu bał. Bał się aresztowania, być może biczowania – popularnej wtedy kary, a może nawet skazania na śmierć. I bronił się przed tym, kłamiąc, że nie zna Jezusa.
Co nam mówi historia zaparcia się Piotra?
Przede wszystkim poucza nas, że postawa zbytniej pewności siebie nie powinna być cechą chrześcijanina. Pewność siebie, uparte trzymanie się przy swoim zdaniu, to cecha wielu ludzi. Piotr na tym przegrał. Nie możemy pokładać ufności w sobie. Ufność możemy pokładać tylko w Bogu.

Drugi wniosek, jaki nam się nasuwa: to świadomość, że trzeba opowiedzieć się za Chrystusem, choćby to wiele kosztowało. Znamy Jego słowa: Kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem.

Na koniec trzeci wniosek sceny zaparcia się Piotra, ważny dla nas wszystkich: trzeba naśladować żal Piotra po jego upadku. On szczerze żałował za swój grzech, a później za Chrystusa oddał swe życie. Stara chrześcijańska tradycja podaje, że Piotr miał zawsze w pamięci swój upadek. Z jego oczu płynęły wtedy łzy, które z biegiem lat na jego twarzy utworzyły bruzdy. Chrześcijanin powinien starać się, by Chrystusowi nigdy nie powiedzieć „nie”. Jego prawu, Jego miłości… Jeśli stanie się inaczej, niech naśladuje św. Piotra.



WIELKA ŚRODA

Z Ewangelii według św. Mateusza
Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam? A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać. W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali spożywanie Paschy? On odrzekł: Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka i powiedzcie mu: „Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie urządzam Paschę z moimi uczniami”. Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę. Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu uczniami. A gdy jedli, rzekł: Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was Mnie wyda. Bardzo tym zasmuceni, zaczęli pytać jeden przez drugiego: Chyba nie ja, Panie? On zaś odpowiedział: Ten, który ze Mną rękę zanurzył w misie, ten Mnie wyda. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził. Wtedy Judasz, który miał Go wydać, rzekł: Czyżbym ja, Rabbi? Odpowiedział mu: Tak, ty.

ROZWAŻANIE
Po wskrzeszeniu Łazarza, gdy wielu Żydów uwierzyło w Mesjasza, kapłani i faryzeusze postanowili pozbyć się Jezusa. W Jerozolimie zwołano Najwyższą Radę i tam zapadła decyzja, że Jezus musi zginać, bo inaczej wszyscy pójdą za Nim. Najwyższy kapłan Kajfasz mówił: Jeżeli Go tak pozostawimy, to wszyscy uwierzą w Niego, i przyjdą Rzymianie, i zniszczą nasze święte miejsce i nasz naród. Kapłani przygotowali proces Jezusa. Znaleźli fałszywych świadków. Potrzebowali jeszcze kogoś z otoczenia Nauczyciela z Galilei, który by Go wydał.

Znaleźli zdrajcę, jednego z Apostołów. Był to Judasz. Uległ pokusie zdobycia większej sumy pieniędzy kosztem Jezusa. Ewangelista mówi: Wtedy jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam. A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników.

Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać. Zdrada Judasza mocno zabolała Jezusa. Na Ostatniej Wieczerzy mówił o tym ze smutkiem do Apostołów: Jeden z was mnie zdradzi. Judasz swego dzieła zdrady dokonał w Ogrójcu, gdzie Jezus po Wieczerzy modlił się. Pocałunkiem wskazał Mistrza straży świątynnej, aby wiedzieli kogo pojmać. Zbawiciel powiedział mu wtedy: Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?. Mógł się wtedy jeszcze opamiętać, wycofać, ale tego nie uczynił. Jezus został pojmany i zaprowadzony do Kajfasza.
Na drugi dzień, w Wielki Piątek, Jezusa skazano na śmierć. Gdy Judasz zobaczył, że Jezus zginie wpadł w rozpacz. Wtedy Judasz, który Go wydał, widząc, że Go skazano, opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym i rzekł: Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną. Lecz oni mu odparli: Co nas to obchodzi? To twoja sprawa. Rzuciwszy srebrniki ku przybytkowi, oddalił się, potem poszedł i powiesił się.
Dlaczego Judasz dopuścił się tak haniebnego czynu wydania swego Mistrza? Był opanowany chciwością, rządzą posiadania pieniędzy za wszelką cenę. I dlatego przegrał swoje życie. Chciwość to straszna wada. Człowiek chciwy dla zdobycia pieniędzy zdolny jest do wszystkiego, nawet do zbrodni. Co nam mówi tragiczna historia Judasza? Przede wszystkim przestrzega przed chciwością. Jezus mówi: Nie możecie służyć Bogu i Mamonie! Mówi jeszcze coś więcej. Natura ludzka po grzechu pierworodnym jest sprzymierzeńcem Judasza, gotowa sprzedać miłość Boga za jakieś grzeszne, pozorne dobro.




WIELKI CZWARTEK

Czytanie z Księgi Wyjścia
Pan powiedział do Mojżesza i Aarona w ziemi egipskiej: Miesiąc ten będzie dla was początkiem miesięcy, będzie pierwszym miesiącem roku! Powiedzcie całemu zgromadzeniu Izraela tak: Dziesiątego dnia tego miesiąca niech się każdy postara o baranka dla rodziny, o baranka dla domu.

Jeśliby zaś rodzina była za mała do spożycia baranka, to niech się postara o niego razem ze swym sąsiadem, który mieszka najbliżej jego domu, aby była odpowiednia liczba osób. Liczyć je zaś będziecie dla spożycia baranka według tego, co każdy może spożyć. Baranek będzie bez skazy, samiec, jednoroczny; wziąć możecie jagnię albo koźlę. Będziecie go strzec aż do czternastego dnia tego miesiąca, a wtedy zabije go całe zgromadzenie Izraela o zmierzchu. I wezmą krew baranka, i pokropią nią odrzwia i progi domu, w którym będą go spożywać. I tej samej nocy spożyją mięso pieczone w ogniu, i chleby przaśne będą spożywali z gorzkimi ziołami. Tak zaś spożywać go będziecie: biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach i laska w waszym ręku. Spożywać będziecie pośpiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Pana.


Tej nocy przejdę przez Egipt, zabiję wszystko pierworodne w ziemi egipskiej, od człowieka aż po bydło, i odbędę sąd nad wszystkimi bogami Egiptu – Ja, Pan.


Krew posłuży wam do oznaczenia domów, w których będziecie przebywać. Gdy ujrzę krew, przejdę obok i nie będzie pośród was plagi niszczycielskiej, gdy będę karał ziemię egipską.


Dzień ten będzie dla was dniem pamiętnym i obchodzić go będziecie jako święto dla uczczenia Pana. Po wszystkie pokolenia – na zawsze w tym dniu będziecie obchodzić święto”».

Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Było to przed Świętem Paschy. Jezus, wiedząc, że nadeszła godzina Jego, by przeszedł z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował.


W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydał, Jezus, wiedząc, że Ojciec oddał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło, nim się przepasał. Potem nalał wody do misy. I zaczął obmywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.


Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: Panie, Ty chcesz mi umyć nogi? Jezus mu odpowiedział: Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale poznasz to później». Rzekł do Niego Piotr: Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał. Odpowiedział mu Jezus: Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną. Rzekł do Niego Szymon Piotr: Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę! Powiedział do niego Jezus: Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy. Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: Nie wszyscy jesteście czyści.


A kiedy im umył nogi, przywdział szaty i znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie „Nauczycielem” i „Panem”, i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem.

ROZWAŻANIE
Gorąco pragnąłem spożyć tę paschę z wami. Jezus pragnie być razem z uczniami, ludźmi bardzo niedoskonałymi, o których wie wszystko. Jezus, który miał wgląd w serce Piotra, Jana, a także Judasza, nie izoluje się od nich, nie ucieka przed nimi. Jezus gorąco tego pragnie i to pragnienie realizuje.
Bóg wie o tym, że jesteśmy zagrożeni przede wszystkim przez samych siebie. Przez własną słabość, naiwność, ignorancję, a czasami po prostu przez własną bezmyślność. Właśnie dlatego kiedy się dokonuje pełnia czasów Bóg postanawia do nas przyjść osobiście. On wie, że bardzo potrzebujemy z bliska doświadczyć jego obecności i miłości. Potrzebujemy widzialnej miłości niewidzialnego Boga. Stwórca staje się Człowiekiem, przychodzi do nas, chociaż wie, że podniesiemy na Niego rękę i że On się na to zgodzi.
Uczyni tak nie dlatego, że chce cierpieć, ale po to, byśmy mogli się upewnić, że On nas kocha do końca i że Jego miłość do nas jest nieodwołalna. Nasz los jest dla Niego ważniejszy, niż Jego własny los. Ta niesłychana prawda stanowi istotę chrześcijaństwa. Nasza religia to historia Boga, który nad życie kocha człowieka. Chrześcijaństwo to historia najbardziej niezwykłej miłości Boga, który żyje, który kocha i który uczy kochać. Chrześcijaństwo to coś najbardziej fascynującego w całym wszechświecie. Bóg świetnie nas rozumie, bo ten, kto kocha, jest nie tylko dobry, ale jest też mądry.
Jezus zasiadając do stołu z uczniami, wie że stół ma jednoczyć, że ma być doświadczeniem przyjaźni, okazją do rozmowy, do gestów dobroci, ale także i napomnienia, gdy są powody. Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy modli się za wszystkich swoich uczniów. Modlitwa pozwala mu ze spokojem patrzeć na Jana, Piotra i Judasza. Miłość, która jest w Jezusie nie brzydzi się zdradą Judasza, zaparciem się Piotra, snem pozostałych uczniów. Miłość przynagla Jezusa do poszukiwania sposobów jak pomóc swoim uczniom, a dzisiaj jak pomóc nam.

Pierwszy sposób pomocy to gest obmycia nóg.

Gest miłosierdzia. Gest zapomnienia o sobie. Tym, którzy są ostatni na liście moich przyjaciół mogę pomóc świadcząc im dobro, choć według miary ludzkiej ono się im nie należy. Jezus wie, że najpierw wystawimy Go na śmiertelną próbę krzyżową, a później będziemy Go szukać, gdyż bez Niego poczujemy się zupełnie bezradni i zagubieni, jak dzieci pozbawione opieki ze strony kochających rodziców.

Jezus zgadza się na to, byśmy Go zabili, ale zanim pozwoli nam przybić się do krzyża, to w swej nieskończonej miłości znajduje drugi sposób, aby  nas ratować – to Eucharystia.

W Eucharystii Jezus pozostanie z nami aż do skończenia świata. Nigdy się nie zniechęci do nas.

Trzecim ratunkiem jest kapłaństwo.

Kapłan w zamyśle Jezusa jest przecież świadkiem samego Boga. Jest Bożym ratownikiem człowieka. Kapłaństwo jest powołaniem, podobnie jak małżeństwo i życie konsekrowane. Kapłaństwo jest wypełnieniem podstawowego powołania, czyli powołania do świętości. Kapłan to ktoś, kto ratuje człowiekowi życie doczesne i wieczne.



WIELKI PIĄTEK

BIBLIJNA DROGA KRZYŻOWA

STACJA I

Gdy Jerozolimę okrywają ciemności nocy, także dziś, oliwne drzewa Getsemani szelestem liści wiodą nas ku tamtej nocy Jezusowego cierpienia i modlitwy. Widzimy Go samotnie klęczącego pośrodku ogrodu. Jak każdy, kto staje w obliczu śmierci, tak i Chrystus popada w trwogę. Co więcej, Jego modlitwa, pełna dramatycznego napięcia, staje się potwornym wysiłkiem, a krwawy pot na Jego czole, każe nam myśleć o bezmiernym cierpieniu. Jezus zwraca się do swego Ojca, woła do Niego nieomal rozpaczliwie, ale Ojciec wydaje się nie słyszeć wołania Syna: Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich, kielich cierpienia i śmierci. Patrząc na agonię Chrystusa w Getsemani, na Jego zmaganie się z sobą, widzimy nas samych pokonujących ciemności naszego rozdzierającego bólu, opuszczenia od przyjaciół, milczenia Boga. W tych zmaganiach Jezus nie ulega pokusie rozpaczy. Przeciwnie, z ufnością powierza się Ojcu i Jego nieodgadnionym zamiarom. I oto zstępuje na Niego anioł pocieszenia, wsparcia i umocnienia, który pomaga Jezusowi, i nam dzisiaj, iść naszą drogą dalej, aż do końca.


STACJA II

Przez pogrążony w cieniu oliwnych drzew ogród Getsemani skrada się niewielka grupka ludzi. Prowadzi ich Judasz, jeden z Dwunastu, uczeń Jezusa. Judasz milczy, nie wypowiada ani jednego słowa. Ta zdrada i ten pocałunek w następnych wiekach staną się symbolem wszelkiej niewierności, każdego odstępstwa i oszustwa. Chrystus zatem napotyka kolejną próbę, próbę zdrady, która niesie opuszczenie i osamotnienie. Dzisiaj, w tym Jezusowym osamotnieniu ma udział wielu z nas. Nawet teraz, gdy jesteśmy razem, jak i wtedy, gdy zamknięci w czterech ścianach mieszkania, spoglądamy na wciąż milczący telefon. Zapomniani przez świat, bo jesteśmy starzy, chorzy, czy też obcy. Ale oto scenę Getsemani zapełniają nowi aktorzy. Pierzcha podniosła, intymna i łagodna atmosfera modlitwy. Pod drzewami oliwnymi nasila się zgiełk, tumult, zakrada się przemoc.
Chrystus nie chce, aby uczniowie chwycili za miecze i odpłacili złem na zło, przemocą za przemoc. Jest pewien, że moce ciemności, pozornie niezwyciężone i wiecznie żądne triumfu, zostaną poskromione. Po nocy bowiem nastąpi świt, po ciemności światło, po zdradzie skrucha.


STACJA III

Słońce Wielkiego Piątku, rozświetliwszy najpierw doliny Pustyni Judzkiej, wynurza się zza Góry Oliwnej. Siedemdziesięciu jeden członków Sanhedrynu, najwyższej instancji żydowskiej, otoczyło półkolem Jezusa. Zgodnie z przyjętymi procedurami rozpoczyna się przesłuchanie. Spraw­dzanie tożsamości, formułowanie zarzutów, zeznania świadków. Sąd ma charakter religijny, padają dwa pytania:  «Czy Ty jesteś Chrystusem?» i «Czy Ty jesteś Synem Bożym?» Oskarżenie, które zakończy się wyrokiem śmierci, staje się w ten sposób objawieniem, i z czasem stanie się naszym wyznaniem wiary w Chrystusa, Syna Bożego. Ten oskarżony, upokorzony przez butny trybunał Wysokiej Rady, przez wyrok już uprzednio ustalony, przypomina nam wszystkim o obowiązku mówienia prawdy. Trzeba dać świadectwo prawdzie także wbrew silnej pokusie milczenia, wycofania się, pójścia z prądem dominującej opinii.


STACJA IV

Znowu zanurzamy się w mrok nocy, którą zostawiliśmy za plecami, wchodząc do sali sądowej na pierwszy proces wytoczony Jezusowi. Płomienie ogniska rozpalonego na dziedzińcu pałacu Sanhedrynu rozpraszają ciemność i chłód. Służba i straż wyciąga ręce do ognia; twarze jaśnieją jego blaskiem. Ale oto słyszymy kolejno trzy głosy i trzy dłonie palcami wskazują na Piotra, na jego twarz.
Pierwszy głos należy do kobiety. To pałacowa służąca, która spogląda Piotrowi w oczy i woła: «I ten był razem z Nim!». «I ty jesteś jednym z nich!» – woła jakiś mężczyzna. Następny mężczyzna potwierdza to oskarżenie, wskazując na galilejski akcent Piotra: «Na pewno i ten był razem z Nim!». Na te oskarżenia, w desperackiej próbie obrony, Apostoł nie waha się trzy razy kłamliwie zapewniać: «Nie znam Go», «Nie jestem jego uczniem», «Człowieku, nie wiem, co mówisz!» Ogień tego ogniska przenika zatem nie tylko twarz Piotra, ale obnaża również jego nieszczęsną duszę: jej kruchość, egoizm, lęk. Przecież zaledwie kilka godzin wcześniej ten sam Piotr zapewniał: «Choćby wszyscy zwątpili, ale nie ja!… Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie» Ciemności i ciszę jerozolimskiej nocy, a zwłaszcza sumienie Piotra, rozdziera dźwięk – pianie koguta. Właśnie w tej chwili Jezus wychodzi z rozprawy, na której został skazany na śmierć. Z oczu Apostoła popłynęły łzy skruchy. W tym wydarzeniu zbiegają się wszystkie historie zdrad i nawróceń, słabości i wyzwolenia. Do tego orszaku należymy także my wszyscy, którzy, ulegając podłym lękom, każdego dnia dopuszczamy się małych niewierności, zasłaniając się błahymi usprawiedliwieniami. Ale tak jak przed Apostołem, tak i przed nami otwiera się droga, na której z całą pewnością nasz wzrok napotka spojrzenie Chrystusa.


STACJA V

Teraz widzimy Jezusa pośród cesarskich znaków, sztandarów, orłów  władzy rzymskiej. Stoi pośrodku innego pałacu władzy, to znaczy w siedzibie gubernatora Poncjusza Piłata, postaci marginalnej i zapomnianej w dziejach Imperium Rzymskiego. A jednak jego imię rozbrzmiewa każdej niedzieli na całym świecie, właśnie ze względu na ten proces, który teraz się dokonuje. Do Piłata dołącza również jeszcze inny rodzaj ciemnej i ulotnej władzy. Chodzi o bezlitosną siłę mas, manipulowanych przez ukrytych strategów, zawsze knujących w ciemnoś­ciach. Skutkiem tego jest ułaskawienie zabójcy, Barabasza, i skazanie Niewinnego, Jezusa. Pod presją opinii publicznej Piłat przyjmuje postawę, która wydaje się dominować w naszych czasach – to znaczy postawę obojętności, nie angażowania się, dbania o zachowanie politycznej poprawności. Dla świętego spokoju i własnej korzyści nie cofa się przed podeptaniem prawdy i sprawiedliwości. I tak obojętność staje się powolną śmiercią prawdziwego człowieczeństwa.


STACJA VI

Oprawcom przecież nie wystarczały tortury zadawane ciału Chrystusa. Zapragnęli również pohańbienia Jego osobistej godności. I oto jest już korona, której promienie zastąpiono ostrymi cierniami. Oto królewska purpura zastąpiona czerwonym płaszczem i cesarskie pozdrowienie: Ave, Cezar! A jednak, w tym właśnie szyderstwie można dostrzec chwalebny znak. Tak, Jezus zostaje upokorzony i wykpiony jako król, a przecież rzeczywiście jest On prawdziwym władcą dziejów. Teraz oblicze Jezusa, przemienione na Górze Tabor, doznaje pohańbienia. Wyrwano Mu brodę, opluto twarz. Dlatego w Tym, który jest Bogiem pełnym chwały, odnajdujemy całą obolałą ludzkość. W Tym, który jest Panem dziejów, objawia się kruchość i bezbronność stworzeń. W Tym, który jest Stwórcą świata, skupia się jęk bólu wszelkiego stworzenia.


STACJA VII

Na dziedzińcach pałacu Piłata dobiega końca makabryczna zabawa. Ze skazańca opadają na ziemię szaty błazeńskiego króla. Na oścież otwiera się brama i oto idzie Jezus. Idzie już w swoim codziennym ubraniu. Na Jego barkach spoczywa poprzeczna belka, do której w czasie krzyżowania zostaną przytwierdzone jego ramiona.
A więc to teraz, w najściślejszym tego słowa znaczeniu, rozpoczyna się prawdziwa Droga Krzyżowa. Jezus idzie powoli, chwiejąc się pod ciężarem tej belki, ale i na skutek osłabienia poranionego ciała. Tradycja oznaczyła ten szlak trzema upadkami. Symbolizują one niekończący się szereg kobiet i mężczyzn, powalonych na ziemię przez nędzę czy głód; wygłodniałe dzieci, wycieńczonych starców, osłabionych biedaków, z których żył wyssano do ostatniej kropli wszelką moc życia. W tych upadkach zawarta jest historia wszystkich ludzi strapionych na duszy i nieszczęśliwych z powodu braku uwagi i roztargnienia tych, którzy przechodzą obok ich niedoli. W Chrystusie, uginającym się pod ciężarem krzyża, widzimy schorowaną i osłabioną ludzkość. Również dziś, tak jak wtedy, wokół Jezusa, który powstaje, by dalej nieść drzewo krzyża, toczy się codzienne życie ulicy, w krzątaninie załatwianych spraw, w blasku sklepowych witryn, w pogoni za chwilą przyjemności. A jednak wokół Jezusa nie panuje wyłącznie wrogość i nie otacza Go jedynie obojętność. Po jego śladach idą przecież ci, którzy postanowili Mu towarzyszyć.


STACJA VIII

Wracał z pola, może po wielu godzinach pracy. Spieszył, by zdążyć z przygotowaniami do święta Paschy. Po zachodzie słońca, wraz z pojawieniem się pierwszych gwiazd na niebie, miał przecież przekroczyć święty próg szabatu. Na imię miał Szymon. Był Żydem pochodzącym z Afryki, z Cyreny. Z miasta na wybrzeżu libijskim, goszczącego sporą diasporę żydowską. Suchy rozkaz jednego z rzymskich żołnierzy z oddziału, który eskortuje Jezusa, każe mu się zatrzymać, wziąć na plecy krzyż wycieńczonego Skazańca i nieść. Szymon przechodził tamtędy przez przypadek i nie mógł wiedzieć, że to spotkanie okaże się tak znaczące. Jest to tajemnica spotkania z Bogiem, który niespodziewanie wchodzi w życie wielu ludzi. Bóg czeka na nas w naszych codziennych sprawach. To On czasami puka do naszych drzwi, prosząc o miejsce przy naszym stole, by zjeść z nami posiłek. Innym razem niespodziewanie zjawia się na naszej drodze, podobnie jak w przypadku Szymona Cyrenejczyka, by stać się darem zapoczątkowującym nawrócenie. Ten czyn Szymona, choć wymuszony, staje się symbolem wszelkich aktów solidarności z cierpiącymi, uciskanymi i umęczonymi. Tym samym Cyrenej­czyk przedstawia sobą niezliczoną rzeszę ludzi wielkodusznych: misjonarzy, samarytan, którzy «nie przechodzą na drugą stronę drogi», lecz pochylają się nad nieszczęśnikami, biorą ich na swe ramiona, by ich ratować.


STACJA IX

W ten wiosenny piątek, na drodze prowadzącej na Golgotę, tłoczyli się nie tylko próżniacy, ciekawscy i ludzie wrogo nastawieni do Jezusa. Chrystus podczas swego ziemskiego życia prze­zwy­ciężał utarte schematy i uprzedzenia. W Jego otoczeniu było wiele kobiet, z którymi rozmawiał o ich wielkich i małych dramatach.
A teraz wyobrażamy sobie u boku Jezusa wszystkie dzisiejsze kobiety, przede wszystkim te upokarzane i gwałcone, zepchnięte na margines i poddane nieludzkim, rytualnym praktykom plemiennym. Przywołajmy kobiety przeżywające kryzys i osamotnienie z powodu macierzyństwa. Wdowy i kobiety w podeszłym wieku zapomniane przez własne dzieci… Jakże długi jest ten orszak kobiet, które nieczułemu i bezlitosnemu światu wciąż niosą dar czułości i wzruszenia. Jezus, który wcześniej z wdzięcznością przyjmował od kobiet delikatne gesty miłości, teraz też nie lekceważy serdecznej ich troski o Niego. Przeciwnie, teraz troszczy się o nie i ostrzega przed cierpieniami.


STACJA X

Golgota, po łacinie Kalwaria czyli «Czaszka» – może ze względu na swój kształt, leży za murami Jerozolimy. Na jej szczycie wznoszą się teraz trzy krzyże dla dwóch «złoczyńców», i dla Jezusa z Nazaretu. Tak dobiegają końca ostatnie godziny ziemskiego Jego życia. Godziny naznaczone paraliżującym napięciem mięśni, bólem kości wyrywanych ze stawów, stopniowym duszeniem się i wewnętrzną udręką. Przed wiszącym na krzyżu i umierającym Człowiekiem przewala się tłum chcących widzieć, napawać się tym makabrycznym przedstawieniem. Cisną się do krzyża powodowani próżną ciekawością. Na Golgocie, pod krzyżem Jezusa, odsłania się również naszym oczom w wyraźnej formie okrucieństwo dzierżących władzę i żołnierzy, którzy przy wykonywaniu swoich obowiązków nie znają litości. Drwiąc ze wszystkiego i wszystkich, potrafią sprofanować nawet cierpienie i śmierć. Jezus nie schodzi jednak z krzyża, gdyż nie chce nas zniewalać cudami. On czeka, kiedy sami z wolnej woli i z miłości do Niego przyjdziemy. Jego porażka, upokorzenie i bezsilność wobec śmierci otwierają przed nami drogę do chwały i życia. Jezus staje przed nami jako Pan i Król dziejów i świata.


STACJA XI

Słońce jeszcze wysoko świeci na niebie. Powoli upływają minuty agonii. Wyczerpują się resztki życiowych sił ukrzyżowanego Jezusa. A jednak, będąc w tak tragicznym położeniu, zdobywa się On na jeszcze jeden, ostatni już akt miłości, wobec jednego z dwóch skazanych razem z Nim na śmierć. Między Chrystusem a tym człowiekiem zaczyna się rozmowa, ograniczona do dwóch krótkich zdań. Z jednej strony słyszymy prośbę złoczyńcy, nawróconego w ostatniej godzinie życia, dlatego Tradycja nazwie go «dobrym łotrem»: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy wejdziesz do swego Królestwa». W pewnym sensie, na swój sposób, ten człowiek recytuje jakby osobistą wersję modlitwy «Ojcze nasz», wezwanie «Przyjdź Królestwo Twoje». Te słowa kieruje on jednak bezpośrednio do Jezusa, nazywając Go po imieniu. Po imieniu, które w tym momencie odsłania swoje olśniewające znaczenie, swoją treść: «Pan zbawia». Dobry łotr nieomal nakazuje Jezusowi: «Pamiętaj o mnie!». W języku biblijnym to słowo posiada szczególną siłę. To słowo wyraża pełne, mocne zaufanie. To tak, jakby powiedzieć: «Zaopiekuj się mną, nie porzucaj mnie, bądź przyjacielem, który podtrzyma i wesprze. I Jezus odpowiada. Krótko, jakby jednym tchem: «Dziś będziesz ze Mną w raju». To słowo «raj» rzadko występujące w Piśmie Świętym. Pojawia się jedynie dwa razy i przywołuje obraz żyznego i ukwieconego ogrodu. To odurzające, wonne wyobrażenie Królestwa światłości i pokoju, Jezus zapowiadał w swoim nauczaniu. Jego istnienie zapoczątkował swoimi cudami. To królestwo już wkrótce zostanie objawione w paschalnych wydarzeniach Wielkiej Nocy. Oto nastaje kres naszej pełnej trudów wędrówki przez dzieje, oto nastaje pełnia życia, bo Bóg ogarnia nas swoimi ramionami.


STACJA XII

Powolna rozłąka Maryi z Synem rozpoczęła się w momencie, gdy Jezus mając dwanaście lat powiedział Jej, że ma inny dom i inną misją do spełnienia, w imię Jego Ojca Niebieskiego. I oto teraz nadszedł dla Maryi czas ostatecznej rozłąki. Dla każdej matki takie wydarzenie staje się przyczyną niezmiernego cierpienia. Widzi ona, jak w jej życiu następuje odwrócenie porządku zwykłych praw natury, zgodnie z którymi to dzieci żegnają swoich rodziców, nie odwrotnie. Maryja na nowo staje się matką. To dlatego, w kilku zaledwie wierszach ewangelicznej opowieści, aż pięciokrotnie wraca słowo «matka». Maryja na nowo zaczyna być matką. Od tej chwili Maryja nie będzie już sama. Stanie się Ona Matką Kościoła, niezliczonego ludu z każdego języka, narodu i rasy, który na przestrzeni wieków będzie się wraz z Nią gromadził wokół krzyża Chrystusa.


STACJA XIII

Teraz, nad Golgotą, słońce traci swój blask i cały świat pochłania ciemność. Nad ziemią, na której umiera Bóg, zdaje się panować «królestwo śmierci». Tak! Aby w pełni być człowiekiem i naszym bratem, Syn Boży musi także pić z kielicha śmierci. W pełni staje się jednym z nas, aż po ostatnie tchnienie, po tę chwilę między życiem a śmiercią.
Oto przed Jezusem ustępują bogowie greccy i rzymscy. Niewzruszeni, niedostępni, jak imperatorzy, osłonięci niebiosami złotego Olimpu. W Chrystusie, który umiera, objawia się Bóg. Bóg rozmiłowany, zakochany w swoich stworzeniach, aż po dobrowolne zamknięcie się we właściwych im granicach cierpienia i śmierci. A zatem śmierć, mimo że nic nie traci na swej tragicznej powadze, nieoczekiwanie objawia zupełnie inną twarz.


STACJA XIV

Ukrzyżowane, umęczone ciało Jezusa, owinięte w płótno całunu, Józef z Arymatei jak najczulej i najdelikatniej składa do grobu wykutego w skale. Przez najbliższe godziny wielkiego milczenia Chrystus, jak każdy człowiek, zamieszka w mrocznej, surowej, cmentarnej dolinie śmierci. Rozpoczyna się oczekiwanie . Jest to takie samo oczekiwanie, jakie wciąż na nowo przenika serce każdego wierzącego, gdy staje nad grobem, albo gdy zaczyna odczuwać, jak na sercu zaciska mu się zimna dłoń śmiertelnej choroby. Jest to oczekiwanie innego świtu. Gdy wzejdzie owa jutrzenka, spośród grobów wyjdzie nam naprzeciw anioł i zapyta: «Czemu szukacie Żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tu! Zmartwychwstał!» A gdy będziemy wracać do domu, u naszego boku pojawi się sam Zmartwychwstały. Pójdzie razem z nami, przekroczy nasz próg i zasiądzie z nami do stołu, by łamać z nami chleb.


Liturgia Wielkiego Piątku Męki Pańskiej

Wprowadzenie do Liturgii Wielkiego Piątku

W skupieniu i ciszy gromadzimy się w Wielki Piątek na sprawowaniu pamiątki męki i śmierci Pana naszego Jezusa Chrystusa. Liturgia zaprasza przede wszystkim do rozważenia biblijnego opisu męki Pańskiej, a następnie do adoracji i uczczenia Krzyża świętego. Podkreśla jednak bardziej chwałę odkupienia przez krzyż niż poniżenie przez mękę. Wspominając śmierć Chrystusa, pamiętamy, iż była ona dla Niego klęską i przegraną, nie była też niespodzianką, bo nieraz zapowiadał ją swoim uczniom. Śmierć Chrystusa była zwycięstwem i została opromieniona blaskiem zmartwychwstania.


Komentarz do Liturgii Słowa Bożego

Następuje teraz liturgia Słowa Bożego. Pierwsze czytanie z Księgi proroka Izajasza przepowiada owoce męki i cierpienia Mesjasza, na którego Pan „zwalił winy nas wszystkich”. Cierpienie człowieka, zwłaszcza niewinnego, pozostanie zawsze tajemnicą. Odpowiedź dał nam Chrystus. On z drogi krzyża czyni drogę chwały. Drugie natomiast czytanie ukazuje nam Chrystusa, jedynego i najwyższego Arcykapłana, który stał się sprawcą zbawienia dla wszystkich, którzy Go słuchają. Chrystus jest naszym Pośrednikiem u Ojca, dlatego z ufnością zbliżamy się do tronu łaski. Tym tronem łaski jest dziś dla nas zwycięski Krzyż. Św. Jan w opisie Męki Pańskiej podkreśla jeszcze dobitniej niż pozostałe trzy Ewangelie, że Jezus wydał się na śmierć z pełną świadomością i całkowicie dobrowolnie. Przed sądem stoi pełen królewskiej i boskiej godności. W relacji św. Jana. Jezus umiera na krzyżu w tym momencie gdy w świątyni zabijano baranki na ucztę paschalną. Jezus jest prawdziwym Barankiem Paschalnym, a Jego Krew jest ceną za nasze zbawienie. On umiera by naszej śmierci odebrać rys beznadziejności, a serca napełnić nadzieją życia wiecznego.


Wprowadzenie do modlitwy powszechnej

Stajemy w duchu przed Chrystusem, wiszącym na ołtarzu Krzyża, na którym złożył w ofierze swoje życie za wszystkich ludzi. Podwyższony nad ziemią wszystkich pociągnął do Siebie. Czynimy to posługując się modlitwą sięgającą starożytności chrześcijańskiej. Obejmujemy w modlitwie sprawy Kościoła i świata, prosimy za ludzi różnych religii i za niewierzących, za chorych, cierpiących, żyjących w lęku i za zmarłych. Kierujemy tę modlitwę do Boga przez Jedynego Arcykapłana, Jezusa Chrystusa, bo Jego śmierć na krzyżu jest pomostem, który łączy niebo z ziemią. Kapłan zapowiada intencję, następnie wszyscy modlą się w ciszy, po której kapłan podsumowuje modlitwy zgromadzenia specjalną prośbą. Każdorazowe Amen winno być świadomym włączeniem się i osobistym potwierdzeniem.


Wprowadzenie do Adoracji Krzyża

Najuroczystszym momentem dzisiejszej liturgii Męki Pańskiej jest adoracja Krzyża, znaku zwycięstwa Chrystusa i naszego zbawienia. Adorujemy teraz Krzyż Chrystusa, klęknijmy przed nim, ucałujmy ze czcią rany Zbawiciela a nasze przyklękniecie, pocałunek krzyża, nasze patrzenie na Krzyż niech staną się modlitwą adoracji. Adorując Ukrzyżowanego prosimy, by Pan obdarzył nas swoją miłością i przebaczeniem, które oznajmił z wysokości swego Krzyża.


Wprowadzenie przed Komunią Świętą

Od Krzyża prowadzi nas liturgia do Komunii św. Pragnie nam przez to powiedzieć, że miedzy Ofiara na Krzyżu a Eucharystią istnieje ścisły związek. Komunia św. jest pokarmem, jest owocem zerwanym z Drzewa Krzyża, z Drzewa nowego i nieśmiertelnego Życia.


Wprowadzenie do procesji do Grobu Pańskiego

Zgodnie z wielowiekową tradycją, na zakończenie liturgii Wielkiego Piątku niesiemy w monstrancji Najświętszy Sakrament do Grobu Pańskiego, a dekoracja grobu przypomina nam o Jego ofierze dla nas. Grób Pański jest wypełniony prawdziwą obecnością Chrystusa. Dlatego przy grobie modlimy się do Pana i uwielbiamy Go, bo On przez Krzyż i swoje zmartwychwstanie przyniósł pokój całemu światu.


WIELKA SOBOTA

Wigilia Paschalna jest szczytem całego roku liturgicznego, najważniejszą celebracją liturgiczną w całym Kościele. Jest to rzeczywiście noc Zmartwychwstania Chrystusa, noc zwycięstwa nad grzechem i śmiercią. Tą święta liturgią rozpoczniemy Okres Wielkanocny w Kościele, sprawowanie Zmartwychwstania Pańskiego, które jest „Uroczystością nad uroczystościami”.
Wigilia Paschalna obejmować będzie: liturgię światła, liturgię słowa, liturgię chrzcielną i sprawowanie Eucharystii.

Liturgia światła rozpocznie się błogosławieństwem ognia, od którego zostanie zapalony nowy paschał – symbol Chrystusa, który jest życiem świata. On przez swoje Zmartwychwstanie rozprasza ciemności grzechu. Zapaliwszy po drugim wezwaniu „Światło Chrystusa” nasze świece będziemy kroczyć za Chrystusem, wyznając, że jesteśmy Jego ludem, nabytym Jego Krwią, ludem, który ze śmierci przeszedł do życia. Z kolei zaś w uroczystym i pełnym radości Orędziu Wielkanocnym ogłosimy całemu światu, że Chrystus prawdziwie Zmartwychwstał.

Następnie w słowie Bożym rozważać będziemy wielkie dzieła jakich Bóg dokonał w dziejach narodu wybranego, przede wszystkim wyprowadzenie z niewoli egipskiej, które było zapowiedzią największego i najważniejszego wyzwolenia człowieka, jakiego dokonał Chrystus przez swoją Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie.

Z Księgi Rodzaju
Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami. Wtedy Bóg rzekł: «Niechaj się stanie światłość!» I stała się światłość. Bóg, widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień pierwszy. A potem Bóg rzekł: «Niechaj powstanie sklepienie w środku wód i niechaj oddzieli ono jedne wody od drugich! » Uczyniwszy to sklepienie, Bóg oddzielił wody pod sklepieniem od wód ponad sklepieniem; a gdy tak się stało, Bóg nazwał to sklepienie niebem. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień drugi. A potem Bóg rzekł: «Niechaj zbiorą się wody spod nieba w jedno miejsce i niech się ukaże powierzchnia sucha!» A gdy tak się stało, Bóg nazwał tę suchą powierzchnię ziemią, a zbiorowisko wód nazwał morzem. Bóg, widząc, że były dobre, rzekł: «Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona». I tak się stało. Ziemia wydała rośliny zielone: trawę dającą nasienie według swego gatunku i drzewa rodzące owoce, w których było nasienie według ich gatunków. A Bóg widział, że były dobre. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień trzeci. A potem Bóg rzekł: «Niechaj powstaną ciała niebieskie, świecące na sklepieniu nieba, aby oddzielały dzień od nocy, aby wyznaczały pory roku, dni i lata; aby były ciałami jaśniejącymi na sklepieniu nieba i aby świeciły nad ziemią». I tak się stało. Bóg uczynił dwa duże ciała jaśniejące: większe, aby rządziło dniem, i mniejsze, aby rządziło nocą, oraz gwiazdy. I umieścił je Bóg na sklepieniu nieba, aby świeciły nad ziemią; aby rządziły dniem i nocą i oddzielały światłość od ciemności. A widział Bóg, że były dobre. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień czwarty. Potem Bóg rzekł: «Niechaj się zaroją wody od istot żywych, a ptactwo niechaj lata nad ziemią, pod sklepieniem nieba!» Tak stworzył Bóg wielkie potwory morskie i wszelkiego rodzaju pływające istoty żywe, którymi zaroiły się wody, oraz wszelkie ptactwo skrzydlate różnego rodzaju. Bóg, widząc, że były dobre, pobłogosławił je tymi słowami: «Bądźcie płodne i mnóżcie się, abyście zapełniały wody w morzach, a ptactwo niechaj się rozmnaża na ziemi». I tak upłynął wieczór i poranek – dzień piąty. Potem Bóg rzekł: «Niechaj ziemia wyda istoty żywe różnego rodzaju: bydło, zwierzęta pełzające i dzikie zwierzęta według ich rodzajów!» I stało się tak: Bóg uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt pełzających po ziemi. I widział Bóg, że były dobre. A wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem podniebnym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!» Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad ptactwem podniebnym, nad rybami morskimi i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi». I rzekł Bóg: «Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa podniebnego, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona». I tak się stało. A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień szósty. W ten sposób zostały ukończone niebo i ziemia oraz wszystkie zastępy jej stworzeń. A gdy ukończył w dniu szóstym swe dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie, jaki podjął.

Z Księgi Wyjścia
Pan rzekł do Mojżesza: «Czemu głośno wołasz do Mnie? Powiedz Izraelitom, niech ruszają w drogę. Ty zaś podnieś swą laskę i wyciągnij rękę nad morze, i rozdziel je na dwoje, a wejdą Izraelici w środek morza na suchą ziemię. Ja natomiast uczynię upartymi serca Egipcjan tak, że pójdą za nimi. Wtedy okażę moją potęgę wobec faraona, całego wojska jego, rydwanów i wszystkich jego jeźdźców. A gdy okażę moją potęgę wobec faraona, jego rydwanów i jeźdźców, wtedy poznają Egipcjanie, że Ja jestem Pan». Anioł Boży, który szedł na przedzie wojsk izraelskich, zmienił miejsce i szedł na ich tyłach. Słup obłoku również przeszedł z przodu i zajął ich tyły, stając między wojskiem egipskim a wojskiem izraelskim. I tam był obłok ciemnością, tu zaś oświecał noc. I nie zbliżyli się jedni do drugich przez całą noc. Mojżesz wyciągnął rękę nad morze, a Pan cofnął wody gwałtownym wiatrem wschodnim, który wiał przez całą noc, i uczynił morze suchą ziemią. Wody się rozstąpiły, a Izraelici szli przez środek morza po suchej ziemi, mając mur z wód po prawej i po lewej stronie. Egipcjanie ścigali ich. Wszystkie konie faraona, jego rydwany i jeźdźcy weszli za nimi w środek morza. O świcie spojrzał Pan ze słupa ognia i ze słupa obłoku na wojsko egipskie i zmusił je do ucieczki. I zatrzymał koła ich rydwanów, tak że z wielką trudnością mogli się naprzód posuwać. Egipcjanie krzyknęli: «Uciekajmy przed Izraelem, bo w jego obronie Pan walczy z Egipcjanami». A Pan rzekł do Mojżesza: «Wyciągnij rękę nad morze, aby wody zalały Egipcjan, ich rydwany i jeźdźców». Wyciągnął Mojżesz rękę nad morze, które o brzasku dnia wróciło na swoje miejsce. Egipcjanie, uciekając, biegli naprzeciw falom, i pogrążył ich Pan w środku morza. Powracające fale zatopiły rydwany i jeźdźców całego wojska faraona, którzy weszli w morze, ścigając tamtych; nie ocalał z nich ani jeden. Izraelici zaś szli po suchym dnie morskim, mając mur wodny po prawej i po lewej stronie. W tym to dniu wybawił Pan Izraela z rąk Egipcjan. I widzieli Izraelici martwych Egipcjan na brzegu morza. Gdy Izraelici zobaczyli wielkie dzieło, którego dokonał Pan wobec Egipcjan, ulękli się Pana i uwierzyli Jemu oraz Jego słudze Mojżeszowi. Wtedy Mojżesz i Izraelici razem z nim zaśpiewali taką oto pieśń ku czci Pana.

Z Ewangelii według Świętego Mateusza
Po upływie szabatu, o świcie pierwszego dnia tygodnia przyszła Maria Magdalena i druga Maria obejrzeć grób. A oto powstało wielkie trzęsienie ziemi. Albowiem anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim. Postać jego była jak błyskawica, a szaty jego białe jak śnieg. Ze strachu przed nim zadrżeli strażnicy i podrętwieli jak umarli. Anioł zaś przemówił do niewiast: «Wy się nie bójcie! Bo wiem, że szukacie Jezusa Ukrzyżowanego. Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak powiedział. Chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał. A idźcie szybko i powiedzcie Jego uczniom: „Powstał z martwych i udaje się przed wami do Galilei. Tam Go ujrzycie”. Oto co wam powiedziałem». Pospiesznie więc oddaliły się od grobu z bojaźnią i wielką radością i biegły oznajmić to Jego uczniom. A oto Jezus stanął przed nimi i rzekł: «Witajcie». One zbliżyły się do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon. A Jezus rzekł do nich: «Nie bójcie się. Idźcie i oznajmijcie moim braciom: niech idą do Galilei, tam Mnie zobaczą».

W tajemnicę Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa włączył nas  chrzest święty, dlatego też w trzeciej części naszej liturgii odnowimy nasze chrzcielne przyrzeczenia, składając Bogu dziękczynienie za przyjęty sakrament zbawienia.

K: Czy wyrzekasz się grzechu, aby żyć w wolności dzieci Bożych?
W: Wyrzekam się.
K: Czy wyrzekasz się wszystkiego, co prowadzi do zła, aby cię grzech nie opanował?
W: Wyrzekam się.
K: Czy wyrzekasz się szatana, który jest głównym sprawcą grzechu?
W: Wyrzekam się.
K: Czy wierzysz w Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi?
W: Wierzę.
K: Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego, Pana naszego, narodzonego z Maryi Dziewicy, umęczonego i pogrzebanego, który powstał z martwych i zasiada po prawicy Ojca?
W: Wierzę.
K: Czy wierzysz w Ducha Świętego, święty Kościół powszechny, obcowanie Świętych, odpuszczenie grzechów, zmartwychwstanie ciała i życie wieczne?
W: Wierzę.
K: Taka jest nasza wiara. Taka jest wiara Kościoła, której wyznawanie jest naszą chlubą w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.

Kulminacyjnym momentem naszej dzisiejszej liturgii będzie sprawowanie liturgii Eucharystycznej, która jest nie tylko wspomnieniem, ale uobecnieniem tajemnic życia Chrystusa pośród nas. Jest darem niewysłowionej miłości Bożej, w którym możemy przyjmować prawdziwie samego Pana.