Rozważania Różańcowe

4 października •ROZWAŻANIA RÓŻAŃCOWE•

Z Księgi proroka Izajasza

Chcę zaśpiewać memu Przyjacielowi pieśń o Jego miłości ku swojej winnicy! Przyjaciel mój miał winnicę na żyznym pagórku. Otóż okopał ją i oczyścił z kamieni, i zasadził w niej szlachetną winorośl; pośrodku niej zbudował wieżę, także i tłocznię w niej wykuł. I spodziewał się, że wyda winogrona, lecz ona cierpkie wydała jagody. Teraz więc, o mieszkańcy Jeruzalem i mężowie z Judy, rozsądźcie, proszę, między Mną a winnicą moją. Co jeszcze miałem uczynić winnicy mojej, a nie uczyniłem w niej? Czemu, gdy czekałem, by winogrona wydała, ona cierpkie dała jagody? Więc dobrze! Pokażę wam, co uczynię winnicy mojej: rozbiorę jej żywopłot, by ją rozgrabiono, rozwalę jej ogrodzenie, by ją stratowano. Zamienię ją w pustynię, nie będzie przycinana ni plewiona, tak iż wzejdą osty i ciernie. Chmurom zakażę spuszczać na nią deszcz. Otóż winnicą Pana Zastępów jest dom Izraela, a ludzie z Judy szczepem Jego wybranym. Oczekiwał On tam sprawiedliwości, a oto rozlew krwi, i prawowierności, a oto krzyk grozy.

Z Ewangelii według Świętego Mateusza

Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: Posłuchajcie innej przypowieści. Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznie, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna. Lecz rolnicy, zobaczywszy syna, mówili do siebie: To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc przybędzie właściciel winnicy, co uczyni z owymi rolnikami? Rzekli Mu: Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze. Jezus im rzekł: Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach. Dlatego powiadam wam: Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce.

Dzisiejsze słowo Boże emanuje barwami jesieni. Przed naszymi oczami ukazują się łagodne stoki pokryte winnym sadem. Nasze kroki przemierzają cieniste alejki pomiędzy umiejętnie przyciętą winną latoroślą, która ugina się pod ciężarem słodkich winogronowych kiści. Jesienne promienie słońca w geście ostatniego pożegnania dotykają winnych gron, które ludzka ręka delikatnie układa w koszach, by później w tłoczni zamienić je w doskonały napój bogów, jak mawiali starożytni.

Wbrew pozorom praca w winnicy nie jest łatwa. Wino to owoc winnego krzewu i pracy rąk ludzkich – te słowa wymawia podczas każdej Mszy Świętej kapłan, który w geście ofiarowania podnosi kielich, by w nim ten przedziwny napój mocą słów przeistoczenia mógł stać się Krwią Pana. Tak, Krwią Pana.

Pierwsze czytanie to przepiękna opowieść Izajasza o winnicy. Obraz winnicy był bliski samemu Jezusowi.

Dziś słyszeliśmy opowieść o przewrotnych dzierżawcach winnego sadu. W tej przypowieści możemy dostrzec dwie przenikające się płaszczyzny. Pierwsza to przestrzeń nawiązująca do historii narodu wybranego, który często sam utożsamiał się z winną latoroślą, którą Bóg z powrotem przesadził z Egiptu na łagodne wzgórza Ziemi Obiecanej. Oni są winnicą, Bóg zaś jest Tym, który ją uprawia. Jednak, jak głosi psalm, nie jest to łatwa praca. Pomimo wielu wysiłków ze strony dobrego Boga Jego winnica nie zawsze przynosiła słodkie winne grona, a często wręcz przeciwnie – wydawała cierpkie jagody. Jednym słowem Izraelici zbuntowali się przeciw Bogu, a On sam został zmuszony do wymierzenia im sprawiedliwości. Stąd też bardzo obrazowo mówi Izajasz: „Rozbiorę jej żywopłot, by ją rozgrabiono; rozwalę jej ogrodzenie, by ją stratowano. Zamienię ją w pustynię, nie będzie przycinana ni plewiona, tak że wyjdą osty i ciernie. Chmurom zakażę spuszczać na nią deszcz”. Jak zaznacza dalej prorok, Bóg od swego narodu oczekiwał sprawiedliwości i prawowierności, a nie doczekawszy się tego, wymierzył mu karę, której skutkiem był rozlew krwi i krzyk grozy. Jerozolima ze świątynią została zburzona, a naród w kajdanach uprowadzony do niewoli babilońskiej.

Wejdźmy teraz w drugi wymiar Jezusowego przesłania. Chrystus wobec arcykapłanów i starszych ludu jeszcze dobitniej precyzuje zarzut podjęty przez Izajasza. To dzierżawcy się zbuntowali, a nie winnica, ludzie, a nie ziemia. Jednak Jezus nie chce niszczyć winnicy. Wynika z tego, że to nie plany i obietnice zostaną zmienione, lecz adresaci obietnic. Po prostu królestwo Boże – ta niezwykle piękna i wspaniała winnica – zostanie przekazane innemu ludowi.

Te słowa odnoszą się do nas. To my jesteśmy nowymi dzierżawcami winnicy. Przez chrzest staliśmy się obywatelami Kościoła – tej cudownej winnicy.

Bóg w swej dobroci dał nam wszystko. Zasadził nas w Kościele, wszczepił
w Chrystusa podczas chrztu, ożywia nas sokami łaski uświęcającej płynącej ze spowiedzi i Komunii, jak tyczką wzmocnił nas sakramentem bierzmowania. Opiekuje się nami, a nade wszystko bardzo nas kocha. Ma więc prawo przyjść
i zażądać owoców.

Jaką jestem latoroślą? Jakie przynoszę owoce? W jaki sposób okazuję Bogu swoją wdzięczność za Jego dary?